BUSCAR POETAS (A LA IZQUIERDA):
[1] POR ORDEN ALFABÉTICO NOMBRE
[2] ARCHIVOS 1ª, 2ª, 3ª, 4ª, 5ª 6ª 7ª 8ª 9ª 10ª 11ª 12ª 13ª 14ª 15ª 16ª 17ª 18ª 19ª 20ª y 21ª BLOQUES
[3] POR PAÍSES (POETAS DE 178 PAÍSES)

SUGERENCIA: Buscar poetas antologados fácilmente:
Escribir en Google: "Nombre del poeta" + Fernando Sabido
Si está antologado, aparecerá en las primeras referencias de Google
________________________________

sábado, 3 de agosto de 2013

WINCENTY ROZANSKI [10.345]


Wincenty Różański (1938-2009).
(Witek) nació en 1938 en Mosina cerca de Poznan, Polonia. Estudió literatura polaca en la Universidad Adam Mickiewicz de Poznan. Trabajó en varios oficios, incluyendo la construcción, como librero en la Casa del Libro, con marionetas, actor Teatro y en la Biblioteca Pública como bibliotecario, en 1967 tuvo que retirarse. Al final de su vida fue escritor de poesía. 



SÁLVAME 

Sálvame de las guirnaldas 
hora que avanzas
y permíteme alentar en aquélla mi ley 
los eneros cansados 

nuestras águilas en tierra arenosa 
la tierra
aquí sembraremos los huesos y el viento 

¡que puros sean los espacios! 
¡que la comunión santa sea para la rata 
y para esos que están en el camino y en los Cárpatos 

y cuando con plumas de oca envueltos 
los niños estén de regreso 
quítales a las aguas la mirada! 

así en la ropa de la tierra 
nace el poema
nuestro único acreedor 






LOS TÉMPANOS

Los témpanos de hielo flotaban en el río 
como si alguien hubiese nacido 

En los brillos de la ciudad quemaba yo las raíces
Un niño caminando erecto como una jabalina 
cantaba 

[Traducción de Edward Stachura]







Edycie Stein

Jakim to nożem wbijasz się 
siostro w księżyca sierść
o wstęgo niedziel szczęko na oku
w oświęcimskich kazamatach
ofiara spełniona
Ty nam siły przydaj i rozmachu
na ostatek wieku,
bo nie ma siły rozmawiać już o celach ostatnich
dopóki krew mam w żyłach i krzepnie na mrozie
całopalnej godziny
stygmacie siostro miłosierna
jako nie potępiam
w krzyżowej wędrówce
do celu anielskiej godziny
topazie jaśniejący
Ty rozumiesz ich język
on Cię usprawiedliwia na wieki









kruchy most
ludzki cios
próżny trud
gwiżdże kos

tak można pisać bez końca
a na wysokościach Apollo i Atena
na rydwanie Heliosa
pędzi w śnie
w senne niebiosa

bóle ranią
krew nie krzepnie
dziecko martwe
nawet westchnie

i tak można bez końca
a nieskończony Bóg
rozpatruje na nieskończonych zebraniach
nasze losy nasze zbawienie

a Jesieninowie w noc martwą
wołają nadaremno Pomóż mamo








idę po żużlu w dniu gasnącym
czy powitasz mnie hojnie
moja wybranko
już rybitwy świecą blaskiem
by mnie oślepić i zabrać mi wszystko
ja Ci wybaczam maszynerio ciemna
ja Twoje dzieci usynowię w cieniu,
zamiast na świecie, żyję w marzeniu







de facto                       

zabiegany zmęczony po zabiegach miłosnych
siedzę nad kawą w restauracji
i myślę czy warto tracić zdrowie dla jakiejś panienki
mężatki - rozwódki
warto trochę złamać spodnie
brzuch wygładzi się ładnie

w dniu święta Faustyny Kowalskiej
modlę się bym nie upadł za nisko
tracąc swoje imię nazwisko i przezwisko








ktoś powtórzył te same inicjały smutku
potem się dźwignął
jak wieczór
zapada się w słońce alkohol
z południa z terenowych świateł
jak sklep przyrody,
piszę w skrzydłach dni
zimnych od noży świateł
ścieżka do pszenicy
ścieżka do żyta
wczoraj byłaś panna
dzisiaj kobieta
ciało falujące falą, tak
drzesz mi skórę jak potomek
zza rogatek terezjaszowy

z tomu: Ręce Marii Magdaleny (2000) 








na ławce w parku siedzi chłopiec z dziewczyną
marku hłasko ona nie puszcza się z każdym
może za nieba lub wiatru przyczyną 
jej włosy śpiewają odę do boga
życzę jej świetlistej dali i kącika w domu
by w niebieskiej halce spała jak odaliska
teraz lato przyjdzie jej zbierać zboże
i nie daj boże by krew jej zrosiła ściernisko
a gdy miesięczna krew zasklepi jaskry
spojrzyj na nas muzo wszelkiego porządku
w naszym powiecie odmieniają się fakty
ale czerwień i pot to święto obrządku
a błękit to dobre dla poetów
niestety

z tomu: Bądź pozdrowiona chwilo... (1989)                     








No hay comentarios: